Po raz dziesiąty w tym tygodniu przeszłaś obok sklepu z kostiumami kąpielowymi dla prawdziwych chudzielców, po raz setny obejrzałaś reklamę egzotycznych wakacji z modelką o pięknie wyrzeźbionej sylwetce w roli głównej i ani razu nie byłaś na siłowni… Już wiesz, że plan na idealne bikini wziął w łeb, bo ze stycznia zrobił się marzec, a z marca lipiec i tak o to ambitne plany na uzyskanie smukłej sylwetki spaliły na panewce. Uznajesz, że nie ma już co się katować, bo i tak jest za późno, ani ćwiczenia ani kosmetyka już tutaj niewiele pomogą, więc z czystym sumieniem zasiadasz na kolejną porcję lodów…

Znasz podobne historie? Przeżyłaś? A może właśnie przeżywasz? Mamy dla Ciebie kilka rad, jak przeżyć ten trudny czas. Trudny dla każdej z nas, bo nawet jeśli widzisz kobietę o idealnym ciele, to uwierz nam, ona często tak nie myśli.

Przede wszystkim, chciałybyśmy Ci powiedzieć, że nie można dać się zwariować. Oczywiście, każda z nas chciałaby mieć ciało jak nasze fit gwiazdy i modelki prezentujące stroje kąpielowe. Pamiętaj jednak, że w przypadku każdej z nich to efekt bardzo ciężkiej pracy nad własnym ciałem, wielu wyrzeczeń, a przy tym często… trochę magii photoshopa. Nie każda z nas będzie nosić rozmiar xs albo s i nie ma w tym absolutnie nic złego. Przede wszystkim ma się liczyć nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Kilka centymetrów więcej w talii to jeszcze nie śmiertelny grzech. Grzechem jest, jeśli te centymetry coraz szybciej rosną, a mięśnie zamieniają się miejscami z tkanką tłuszczową.

Terror sezonu bikini, jakiemu poddajemy się co roku z pewnością nie jest dobry, ale nie jest dobre również leżenie na kanapie i mówienie, że i tak jest już za późno. Myślisz sobie „jest już lipiec, i tak nic nie zrobię do urlopu”. Błąd. Każdy jeden ruch, jeden trening, jeden przebiegnięty kilometr przybliża się do lepszej figury, sprawniejszego ciała, lepszego samopoczucia. I może nie będziesz miała boskiego ciała już na tych wakacjach, ale pomyśl sobie: „jeśli zacznę dziś, następne lato będzie moje!”. Prawda jest bowiem taka, że jeśli teraz nie opuścisz wygodnej kanapy, to nie opuścisz jej również jesienią. Zimą zaczniesz układać plan treningowy, a potem będziesz go przesuwać z stycznia na marzec, z marca na maj, a w lipcu obudzisz się dokładnie w tej samej sytuacji, co dziś. Mikrozmiany, małe kroki, a nie szaleńcze plany, które mają małą siłę powodzenia.

W przypadku kosmetologii działa to dokładnie tak samo. Jeśli zaczniesz dziś, umówisz się na konsultację, przyjrzysz się potrzebom swojego ciała i konsekwentnie będziesz nad nim pracować, to jest duża szansa, że w maju przyszłego roku nie będziesz już marzyć o cudownej maszynie, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pozbawi cię boczków i cellulitu. Nawet takie magiczne urządzenia jak Accent Prime potrzebują serii, aby na trwałe pomóc ci w walce z niedoskonałościami. Na wszystko trzeba czasu, tylko trzeba najpierw sobie go dać!

Na koniec wątek związany z trudnym tematem porażki. Wiemy, że to zagadnienie, o którym rzadko chcemy rozmawiać, bo nie lubimy się przyznawać się do porażek, a tym bardziej ich analizować. Wszelkie badania nad motywacją, coachingiem, samorozwojem dowodzą, że porażka uczy nas więcej niż sukces. Może więc warto się przemóc i zastanowić się, dlaczego znowu mi nie wyszło. Dlaczego po raz kolejny ambitny plan stworzony na początku roku wziął w łeb. Jeśli uda ci się znaleźć odpowiedź, czy to kwestia braku czasu dla siebie, zbyt dużej ilości pracy, braku konsekwencji albo niskiego poziomu motywacji, będziesz na najlepszej drodze do tego, aby ten negatywny czynnik usunąć.

Nie ma więc na co czekać. Rusz pupę z kanapy, odstaw choć jedną porcję lodów i spróbuj. Dzisiaj, teraz, tutaj. Nie czekaj na następny sezon bikini,  on przyjdzie sam … szybciej niż myślisz! Do dzieła kochana!

 

 

 

 

 

Początek strony UMÓW SIĘ NA WIZYTĘ